Oczami Ethana:
Zbudziły mnie jakieś hałasy dobiegające jakby z kuchni, kiedy się obudziłem byłem w rodzinnym domu na Alasce. Radość górowała w moim sercu od przebudzenia się, ja nie wiem czemu. Kiedy zszedłem na dół do kuchni mama przywitała mnie swoim słodkim głosem:
-Dzień dobry, kochanie!
-Cześć.-odpowiedziałem rozmyślając skąd wziął się ten szeroki uśmiech na mojej twarzy.
Nagle zszedł tata i Garett życzyli mi wszystkiego najlepszego. Ja nie wiedziałem co się dzieje, jaki jest dzień, a nawet jak się tu znalazłem. Postawili stos naleśników, na stole, z zapalonymi świeczkami. W tym momencie zaczęło mi krążyć pytanie po głowie: "Czy to naprawdę moje urodziny, czy tylko żałosne wspomnienia". Zaczęli śpiewać mi "sto lat", mimo woli uśmiechałem się od ucha do ucha. Radość mnie przepełniała, ale gdzieś w głębi serca czułem, że to nie dzieje się naprawdę.
Kiedy dmuchałem świeczki Garett stał koło mnie, a rodzice po drugiej stronie stołu. Usłyszałem krzyki za oknem i zamarłem, zamiast zdmuchiwać świeczki, rzuciłem się wraz z rodziną do okna zobaczyłem uciekających w przerażeniu ludzi. Już wiedziałem co to jest, zacząłem panikować.
Ten wspaniały dzień, moje urodziny, zostały zamienione w koszmar, rodzice zginęli przy mnie, na moich oczach. Słyszałem ich krzyki, wołali o pomoc, Garett próbował ich wyciągnąć spod belki, która ich zgniotła. Wrzeszczał do mnie, żebym mu pomógł, a ja tylko padłem na kolana. Byłem totalnie sparaliżowany strachem, przez dziurę w dachu zobaczyłem Kaiju, zemdlałem ze strachu.
Obudziłem się z wrzaskiem w swoim pokoju, znów byłem w tych czterech metalowych ścianach.
Skąpe wyposażenie pokoju przyprawiało mnie o dreszcze. Spojrzałem na zegarek była 6:34,
- Powinienem się zbierać, już czas na śniadanie-powiedziałem sam do siebie
Na korytarzu słyszałem kłótnie, mojego brata i moich "kumpli":
-A ty co tu robisz tchórzu?-powiedział Josh, największy z osiłków
-Usłyszałem wrzask, a po za tym nie twój interes!-po głosie wiadomo było, że Garett ma ich dość
-A właśnie, że nasz interes!!-krzyknął w pełnej złości Josh
-Jak on może was chociaż trochę lubić?!-zapytał ironicznie
Właśnie jak ja ich mogę lubić, dalszej części kłótni się nie przysłuchiwałem. Szybko się ubrałem i wyszedłem z pokoju, ominąłem ich nie zwracając na nic uwagi. Idąc na śniadanie cały czas byłem smutny, a pytanie mojego brata nie dawało mi spokoju.
Kiedy mijałem się z bratem nie miałem siły by spojrzeć mu w oczy a co dopiero być na niego obrażonym. Po śniadaniu był trening, nie chciało mi się walczyć, albo nie miałem siły przez te myśli kłębiące się w mojej głowie, nie poszedłem na siłownię nawet obiad ominąłem. Poszedłem dopiero na kolację, całe moje dzisiejsze zachowanie doprowadziło mnie do rozmowy z kapralem. Nie potrafiłem wytłumaczyć skąd wzięła się ta cała rozpacz, ale jedno co wiedziałem to to, że chce zabić Kaiju.
-Wszystkich ich zabiję tylko potrzebuję partnera, nowego !!!-powiedziałem, wściekłość na te potwory górowała nad innymi emocjami, ale nadal nie chciałem pracować z bratem
-Możliwe, że już jutro poznasz swojego nowego partnera.-od powiedział kapral z pełną powagą, a ja ucieszyłem się na tą wiadomość mimo iż nie dałem tego po sobie poznać
-Dziękuje sir, do widzenia.-zasalutowałem i wyszedłem przed drzwiami stał mój brat,
-A ty czego tu? -odpowiedziałem znowu miałem chęć mu dogadać
-Kapral mnie wezwał.-powiedział bez najmniejszej złośliwości
-To leć do niego, na razie bracie!-powiedziałem idąc do swojego obrotu i nie czekając na odpowiedź
-Cześć.-zamruczał pod nosem, ale ja to usłyszałem
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka, mam nadzieję , że podoba wam się post. już niedługa sprawa z nowymi partnerami nabierze tępa.
Maja :P
Samstag, 10. Oktober 2015
Donnerstag, 24. September 2015
Rozdział 1
Z perspektywy Garetta:
Opierałem się o framugę drzwi nerwowo tupiąc nogą. Ponad godzinę temu mój brat poszedł do gabinetu kaprala i jeszcze z niego nie wrócił. Chociaż byłem z nim w konflikcie, nie chciałem by cokolwiek mnie ominęło, dlatego czekałem na niego ze niecierpliwieniem żeby w końcu dowiedzieć się czegoś interesującego.
-Teraz ty.-usłyszałem głos za swoimi plecami.
Jak się spodziewałem, był to mój brat, patrzył na mnie spode łba, jakby zaraz miał mnie zarżnąć. Posłałem w jego stronę szyderczy uśmiech, tym samym dając mu do zrozumienia ze bawi mnie jego zachowanie.W odpowiedzi machnął tylko rękę i ruszył w stronę swojego pokoju.
Porzuciłem zamiar wypytania go o tajemniczą wizytę, zresztą i tak by mi nie powiedział.
Naprawdę miałem już tego wszystkiego dość, podnosił mi ciśnienie i bez przerwy stroił sobie ze mnie żarty. Zastanawiałem się czy rzeczywiście był moim bratem? Może zostaliśmy podmienieni? Przecież byliśmy kompletnymi przeciwieństwami. Ja ,miałem spokojną, cichą i zrównoważoną naturę, natomiast mój brat był bardzo energiczny i często nieznośny.
Westchnąłem. Już nawet miałem zamiar się ciąć i być pieprzonym emo. Nie wytrzymywałem emocjonalnie, chociaż nie było po tego mnie widać. Ciężko przechodziłem utratę rodziców, do tego dochodziły systematyczne kłótnie z bratem i ta cała apokalipsa Kajiu. Po prostu nie wyrabiałem i powoli zaczęło mi odbijać. Ale cóż, nie mogłem się do nikogo z trym zwrócić, dlatego wszystko zwaliło mi się na głowę.
Jednak musiałem jakoś to wytrzymać, nie miałem innego wyboru, przecież byłem kierowcą Jaegera. Jednym z niewielu którzy mogli ocalić ludzkość.
Schyliłem głowę i spojrzałem na swoją odznakę, chyba na nią nie zasłużyłem.
-Przestań się nad sobą rozczulać!-usłyszałem warknięcie.
Jak się okazało, byli to "koledzy" z oddziału. Byłem ich kozłem ofiarnym, za to mój brat się z nimi przyjaźnił. Spotykali się codziennie na siłowni, natomiast ja wolałem ulepszać swoją bestię. (Jaegera)
-Wolę się rozczulać, niż tak jak wy myśleć, że jestem najlepszy.-burknąłem z groźnym wyrazem twarzy. Nie dawałem się tak łatwo zastraszyć.
-Lepiej uważaj na to co mówisz.-jeden z nich podszedł i mocno popchnął mnie na ścianę. Poczułem jak ręka wygina mi się w nienaturalnym kształcie zderzając się betonową barierą. Na pewno będę musiał iść do wojskowego szpitala, nie miałem co do tego wątpliwości. Chwilę później cała ekipa ruszyła w stronę jadalni śmiejąc się z mojej bezsilności. A ja, nie chcąc napotkać kolejnej wrogiej mi osoby, ruszyłem do gabinetu kaprala, jak najszybciej chciałem się dowiedzieć po co to całe zamieszanie. Kiedy dotarłem na miejsce, zdałem sobie sprawę że przez tą wizytę z pewnością ominie mnie pyszny sobotni obiad, niestety rozkazów trzeba się słuchać a ja nie miałem nic do gadania. Podniosłem zdrową rękę i trzy razy głośno uderzyłem o metalowe drzwi, odczekałem chwilę, po czym gdy usłyszałem ciche "proszę", nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich! Wiem, że rozdział jest bardzo krótki, ale jednak dużo mówi o jednej z głównych postaci. Mam nadzieję że jakoś was zaciekawiłam. To dopiero początek moich pomysłów :D Będzie interesująco. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Znajdą się w nim:
-miłośc
-walka
-krew
-śmierć
-dramat
-nadzieja...... i wiele innych.
Więc zachęcam do czytania wszystkich którzy lubią takie klimaty! Do zobaczenia w następnym poście! :D
Opierałem się o framugę drzwi nerwowo tupiąc nogą. Ponad godzinę temu mój brat poszedł do gabinetu kaprala i jeszcze z niego nie wrócił. Chociaż byłem z nim w konflikcie, nie chciałem by cokolwiek mnie ominęło, dlatego czekałem na niego ze niecierpliwieniem żeby w końcu dowiedzieć się czegoś interesującego.
-Teraz ty.-usłyszałem głos za swoimi plecami.
Jak się spodziewałem, był to mój brat, patrzył na mnie spode łba, jakby zaraz miał mnie zarżnąć. Posłałem w jego stronę szyderczy uśmiech, tym samym dając mu do zrozumienia ze bawi mnie jego zachowanie.W odpowiedzi machnął tylko rękę i ruszył w stronę swojego pokoju.
Porzuciłem zamiar wypytania go o tajemniczą wizytę, zresztą i tak by mi nie powiedział.
Naprawdę miałem już tego wszystkiego dość, podnosił mi ciśnienie i bez przerwy stroił sobie ze mnie żarty. Zastanawiałem się czy rzeczywiście był moim bratem? Może zostaliśmy podmienieni? Przecież byliśmy kompletnymi przeciwieństwami. Ja ,miałem spokojną, cichą i zrównoważoną naturę, natomiast mój brat był bardzo energiczny i często nieznośny.
Westchnąłem. Już nawet miałem zamiar się ciąć i być pieprzonym emo. Nie wytrzymywałem emocjonalnie, chociaż nie było po tego mnie widać. Ciężko przechodziłem utratę rodziców, do tego dochodziły systematyczne kłótnie z bratem i ta cała apokalipsa Kajiu. Po prostu nie wyrabiałem i powoli zaczęło mi odbijać. Ale cóż, nie mogłem się do nikogo z trym zwrócić, dlatego wszystko zwaliło mi się na głowę.
Jednak musiałem jakoś to wytrzymać, nie miałem innego wyboru, przecież byłem kierowcą Jaegera. Jednym z niewielu którzy mogli ocalić ludzkość.
Schyliłem głowę i spojrzałem na swoją odznakę, chyba na nią nie zasłużyłem.
-Przestań się nad sobą rozczulać!-usłyszałem warknięcie.
Jak się okazało, byli to "koledzy" z oddziału. Byłem ich kozłem ofiarnym, za to mój brat się z nimi przyjaźnił. Spotykali się codziennie na siłowni, natomiast ja wolałem ulepszać swoją bestię. (Jaegera)
-Wolę się rozczulać, niż tak jak wy myśleć, że jestem najlepszy.-burknąłem z groźnym wyrazem twarzy. Nie dawałem się tak łatwo zastraszyć.
-Lepiej uważaj na to co mówisz.-jeden z nich podszedł i mocno popchnął mnie na ścianę. Poczułem jak ręka wygina mi się w nienaturalnym kształcie zderzając się betonową barierą. Na pewno będę musiał iść do wojskowego szpitala, nie miałem co do tego wątpliwości. Chwilę później cała ekipa ruszyła w stronę jadalni śmiejąc się z mojej bezsilności. A ja, nie chcąc napotkać kolejnej wrogiej mi osoby, ruszyłem do gabinetu kaprala, jak najszybciej chciałem się dowiedzieć po co to całe zamieszanie. Kiedy dotarłem na miejsce, zdałem sobie sprawę że przez tą wizytę z pewnością ominie mnie pyszny sobotni obiad, niestety rozkazów trzeba się słuchać a ja nie miałem nic do gadania. Podniosłem zdrową rękę i trzy razy głośno uderzyłem o metalowe drzwi, odczekałem chwilę, po czym gdy usłyszałem ciche "proszę", nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich! Wiem, że rozdział jest bardzo krótki, ale jednak dużo mówi o jednej z głównych postaci. Mam nadzieję że jakoś was zaciekawiłam. To dopiero początek moich pomysłów :D Będzie interesująco. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Znajdą się w nim:
-miłośc
-walka
-krew
-śmierć
-dramat
-nadzieja...... i wiele innych.
Więc zachęcam do czytania wszystkich którzy lubią takie klimaty! Do zobaczenia w następnym poście! :D
Mysterious Rebel
Montag, 21. September 2015
Oczami Ethana:
Mieszkałem w stanie Alaska, o Kaiju i Jaegerach zostały tylko legendy, którymi straszy się niegrzecznych chłopców. Lecz ja nigdy o tym nie zapomniałem pomimo tego że miałem wtedy tylko 9 lat i tak są to straszne wspomnienia. Fascynuję się tym odkąd pokonaliśmy Kaiju.
Kiedy otworzył się następny wyłom wieść szybko się rozeszła, władze państw ewakuowali tylko północne wybrzeże Alaski, czyli tam gdzie otworzył się wyłom. Kilka dni potem ogłoszono, że szukają kolejnych par pilotów zdolnych do dryfu, bardzo chciałem się zgłosić, ale mój brat niestety nie.
Zaczął się nabór do wojska, którego zadaniem było powstrzymać rozprzestrzenianie się potworów na czas budowy nowych Jaegerów. Brali każdego płci męskiej powyżej 16 roku życia. Ja miałem wtedy 19 lat tak samo jak mój brat. Walczyliśmy zaciekle z nimi przez prawie 3 miesiące, a obiecanego wsparcia brak. Zaczęły chodzić pogłoski, że zostaliśmy wysłani na pewną śmierć.
W 4 miesiącu ciągłej walki dostaliśmy wiadomości z głębi lądu, Ja z bratem dostaliśmy telegram:
Drodzy Ethan i Garett. Medowlight 17.10.2054 rok.
W nocy z 15 na 16 października doszło do wypadku. Kaiju kategorii 7 zniszczył miasto i pobliskie wsie. Zniszczył również dom, w którym spali wasi rodzice.
Najszczersze kondolencje i wyrazy szacunku burmistrz miasta Medowlight.
Ten list kompletnie nas załamał, ja się rozpłakałem na myśl, że nigdy ich już nie zobaczę. Garett poprzysiągł sobie zemstę na tych bestiach. Dzięki temu zgłosiliśmy się na pilotów.
Po masie testów byliśmy zdolni do dryfu. Na początku szło nam dobrze pokonywaliśmy te kreatury bez najmniejszego problemu, świetnie się dogadywaliśmy aż do teraz.
Tydzień temu pokłóciliśmy się o byle błachostkę i od tamtej pory się do siebie nie odzywamy. Próbowano różnych sposobów by nas pogodzić, a nawet próbowano zmienić na partnerów. Railey i Mako postanowili na własna rękę znaleźć nam parę...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka, tu Maja. Na początek taki krótki post. piszcie co o nim myślicie w komentarzach. Bye.
Kiedy otworzył się następny wyłom wieść szybko się rozeszła, władze państw ewakuowali tylko północne wybrzeże Alaski, czyli tam gdzie otworzył się wyłom. Kilka dni potem ogłoszono, że szukają kolejnych par pilotów zdolnych do dryfu, bardzo chciałem się zgłosić, ale mój brat niestety nie.
Zaczął się nabór do wojska, którego zadaniem było powstrzymać rozprzestrzenianie się potworów na czas budowy nowych Jaegerów. Brali każdego płci męskiej powyżej 16 roku życia. Ja miałem wtedy 19 lat tak samo jak mój brat. Walczyliśmy zaciekle z nimi przez prawie 3 miesiące, a obiecanego wsparcia brak. Zaczęły chodzić pogłoski, że zostaliśmy wysłani na pewną śmierć.
W 4 miesiącu ciągłej walki dostaliśmy wiadomości z głębi lądu, Ja z bratem dostaliśmy telegram:
Drodzy Ethan i Garett. Medowlight 17.10.2054 rok.
W nocy z 15 na 16 października doszło do wypadku. Kaiju kategorii 7 zniszczył miasto i pobliskie wsie. Zniszczył również dom, w którym spali wasi rodzice.
Najszczersze kondolencje i wyrazy szacunku burmistrz miasta Medowlight.
Ten list kompletnie nas załamał, ja się rozpłakałem na myśl, że nigdy ich już nie zobaczę. Garett poprzysiągł sobie zemstę na tych bestiach. Dzięki temu zgłosiliśmy się na pilotów.
Po masie testów byliśmy zdolni do dryfu. Na początku szło nam dobrze pokonywaliśmy te kreatury bez najmniejszego problemu, świetnie się dogadywaliśmy aż do teraz.
Tydzień temu pokłóciliśmy się o byle błachostkę i od tamtej pory się do siebie nie odzywamy. Próbowano różnych sposobów by nas pogodzić, a nawet próbowano zmienić na partnerów. Railey i Mako postanowili na własna rękę znaleźć nam parę...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka, tu Maja. Na początek taki krótki post. piszcie co o nim myślicie w komentarzach. Bye.
Samstag, 4. Juli 2015
Prolog
Blog będzie opisywał dalszą część walki ludzkości z Kaiju, według naszych pomysłów.
Kaiju-z języka japońskiego: olbrzymia bestia
Jaeger-z języka niemieckiego: myśliwy
Kaiju-z języka japońskiego: olbrzymia bestia
Jaeger-z języka niemieckiego: myśliwy
![]() |
| Kaiju kategorii 3 |
![]() |
| Jaeger Gipsy Danger |
Link do filmu:http://www.cda.pl/video/12728274
Krótkie streszczenie fabuły:
Wszyscy ludzie spoglądając w kosmiczną przestrzeń, zastanawiali się nad istnieniem obcej cywilizacji. Jednak nie wiedzieli, że patrzą w złą stronę. Na dnie Pacyfiku wytworzył się wyłom, przez który do naszego świata docierały straszne potwory. Pierwszy Kaiju, zanim zdołaliśmy go pokonać, zdążył zniszczyć trzy ogromne miasta. Po katastrofalnym ataku, zaczęliśmy opłakiwać zmarłych. Kiedy żałoba się skończyła, każdy z nas powrócił do codziennego i normalnego życia, nie zdając sobie sprawy że to dopiero początek.
Niecały rok później następna bestia zaatakowała, zbierając krwawe plony. Rządzący państwami zrozumieli że potrzebujemy obrony. Dlatego wszystkie kraje zjednoczyły się tworząc roboty niewiarygodnej wielkości, które były sterowane przez dwuosobowy zespół, za pomocą dryfu. (łączenie się umysłami)
Głównymi bohaterami filmu są Riley i Mako, którzy razem muszą stawić czoła niebezpieczeństwu. Ich celem jest niebezpieczna misja, czyli wysadzenie portalu. Wraz z innym Jaegerem, ruszają na dno oceanu. Wtedy po raz pierwszy w historii pojawia się Kaiju kategorii 5. Był on największym z dotychczas spotkanych monstrów.
Żeby uratować ludzkość, muszą przedostać się przez wyłom i umieścić bombę nuklearną w świecie obcych. Wiązało się to ze śmiercią i poświęceniem.
Podczas walki z potworami, ginie jeden zespół, który detonuje ładunek żeby zabić Kaiju. Samotny Jaeger "Gipsy Danger" stacza nierówną walkę z pozostałymi pokrakami.
Dzięki dwóm szalonym naukowcom, którzy zdryfowali z Kaiju, dowiadują się, że trzeba mieć DNA potworów by móc przedostać się do ich świata.
Rileyowi i Mako udaje się przejść przez "skaner", dzięki czemu bezpiecznie dostają się do innego wymiaru.
Niestety dziewczynie zaczyna powoli brakować tlenu, Riley chcąc ją uratować oddaje jej swoje powietrze, po czym wsadza ją do kapsuły i wystrzeliwuje do portalu. Sam zostaje na pokładzie Jaegera by wysadzić napęd nuklearny, tym samym niszcząc Gipsy Danger. Na jego nieszczęście, okazuje się że musi zdetonować ładunek ręcznie. Co daje mu mniej czasu na ucieczkę.
Po uruchomieniu odliczania, pozostaje mu minuta na ratunek. Resztkami sił wchodzi do kapsuły i kieruje ją w stronę wyłomu. W ostatniej chwili udaje mu się przedostać przez portal.
Po wypłynięciu na powierzchnię, przez dłuższą chwilę nie daje jakichkolwiek oznak życia, dlatego roztrzęsiona Mako płacze i przytula nieruchomego Rileya. Na szczęście po paru minutach chłopak otwiera oczy i zaczyna oddychać. Cała historia kończy się pięknym pocałunkiem zakochanych.
Prolog naszej opowieści:
Po wysadzeniu portalu ludzie zaczęli zapominać o katastrofalnych atakach Kaiju, a także o bohaterskich czynach pilotów Jaegerów. Handel narządami Kaiju zaczął zanikać. Straszne potwory odeszły w nie pamięć, lecz nie na długo. Następny wyłom otworzył się 10 lat później na północnym wybrzeżu Alaski. Cały świat popadł w ogromną panikę, na ulicach zaczęły się zamieszki. Ludzie chcieli przedostać się jak najdalej na południe, ale władze państw uniemożliwiały im to. Zaczęto tworzyć specjalne armie, które miały na celu zająć Kaiju na czas budowy nowych Jaegerów. Szukano par pilotów, którzy byli zdolni do dryfu. Jednak ludzie za bardzo panikowali na widok potworów, dlatego nie byli zdolni do zestrojenia. Jedynymi pilotami jacy zostali byli Riley i Mako, lecz oni sami nie byli wstanie pokonać nowo przybyłych Kaiju kategorii 7.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Elo Wszystkim! Tutaj Mysterious Rebel. :D
Wraz z Majką założyłam trzeciego bloga o jednym z moich ulubionych filmów.("Pacific Rim"..jakby ktoś nie załapał) Wiem, wiem.. mam na głowie jeszcze dwa inne opowiadania, ale jakoś dam sobie radę. (nareszcie mam więcej wolnego czasu) Post jest trochę krótki, ale wiele wyjaśnia. (mam nadzieję że się nie pogubiliście ;P )
Polecam obejrzeć cały film, żeby zrozumieć o co chodzi w fabule. (link na górze)
Ten prolog napisałyśmy wspólnymi siłami, osobiście jestem z niego zadowolona, a Wy co sądzicie? Piszcie w komentarzach. ;)
Maja Gozdowska & Mysterious Rebel
Abonnieren
Kommentare (Atom)

